Poszukuję dobrego domu dla tej bidulki ze zdjęcia. To wykastrowany, około 10-letni biszkoptowy kocurek, który od lat był bezdomny, błąkał się po wsi, zazwyczaj przeganiany przez ludzi. Ostatnio wyraźnie gorzej wyglądał i prawdopodobnie pozostawiony sam sobie nie przeżyłby zimy :-( Zabraliśmy go do podleczenia, bo zżerał go świerzb, miał problemy z zębami, a ogon był cały wysmarowany smołą czy innym paskudztwem, co wyraźnie sprawiało mu ból i nie pozwalało tego ogona podnieść. Nie znaliśmy jego historii, nie wiedzieliśmy, jaki ma charakter, czy nadaje się do adopcji, czy trzeba go będzie wypuścić. Okazało się, że to najcudowniejszy kot pod słońcem, który oprócz jedzenia i miejsca do spania potrzebuje tylko miłości człowieka.
Na razie je, ile widzi, ale to zrozumiałe, skoro przez ostatnie lata nigdy nie wiedział, kiedy trafi mu się następny posiłek. Poza tym śpi. Sen i jedzenie przerywa tylko, żeby się popieścić. Garnie się do ludzi, pakuje się na kolana, cały czas chce być głaskany. Jest wyjątkowo łagodny i grzeczny. Pięknie załatwia się do kuwety. Koci ideał po prostu!

Może zamieszkać z innymi zwierzętami, bo nie przejawia wobec nich żadnej agresji. Nic nie wskazuje też na to, żeby miał ochotę wychodzić na zewnątrz (włóczęgostwo chyba mu się znudziło po tylu latach).

Kot został już wykastrowany, jest w trakcie leczenia, odrobaczania itp. Na razie może nie nadaje się na wybieg, bo jednak życie go trochę przeczołgało, a chwilowo ogolony ogon (co widać na zdjęciach) też nie dodaje mu urody (choć upodabnia go do lwa ;-)). Zakładam jednak, że za chwilę będzie jak dawniej przepięknym kotem.

Strasznie mi zależy, żeby ta sierotka znalazła kochający dom, w którym w miłości i cieple mógłby raz na zawsze zapomnieć o tułaczce i głodzie. W domu tymczasowym, w którym teraz jest, niestety nie może zostać na stałe.

Kot przebywa w Krakowie. Adopcja w Krakowie i Małopolsce.