Krystyna Sroczyńska
Powiem tak: jak się nic nie robi- to się ma święty spokój; żyje się letnio, trawi, wydala i tak aż do skonania . Czyli miałkie żyćko małego czlowieka.Jak się podejmuje działania, latami walczy narażajac własną reputację - to wrogowie zlatują się jak hieny do padliny i..szczekaja, szczekają, szczekają ; im większa szmata tym glośniej się wydziera i obrzuca gnojem , bo zawsze coś sie przyklei. To jakaś reguła w naszym życiu społecznym. Przez tyle lat już uodporniłam się. Te szmaty mające łapy ubabrane w cierpeiniu zwierząt i pyski pełne populistycznych banałów, wzbudzają u mnie politowanie. Zapewniam - mnie do końca życia starczy determinacji do tego co robiłam i robię i przestać nie zamierzam; starczy mi odwagi by głośno piętnować każdą patologię, każde świństwo robione czy ludziom, czy zwierzętom pod przykrywką "pomocy zwierzętom" - bez względu na to jakie kto ma plecy czy dupę! Tak ! Mój język jest dosadny! Jak dżentelmen - obrażam, ale tylko z premedytacją ! Robię to celowo, bo ci, których dotyczą i dla których przeznaczone są moje wypowiedzi zasłużyli nie tylko na twarde, wulgarne słowa - oni powinni mieć skute mordy aż do krwi, a potem wylądować w klatkach , być obiektem powszechnej pogardy i siedzieć w nich do swojej śmierci - i nie jest istotne czy liczą zyski po polsku , po niemiecku czy w suahili. Śmieć zawsze pozostanie śmieciem i będzie odrażający nawet jeśli poleje się go flakonem Chanel 5